A może prawda jest bardzo banalna?

Może motywem postępowania Tuska, Komorowskiego i PO nie są w głównej mierze ustalenia masońskie albo zalecenia WSI? Może za ich „proeuropejskością” stoi w głównej mierze przyczyna zgoła prozaiczna? Może wg nich warto metodycznie likwidować państwo polskie wg poleceń z Brukseli? Może zaproponowano im za to intratne apanaże w Unii Jewropejskiej? Już w 2004 r. Dariusz Hybel pisał w „Najwyższym Czasie” że za olbrzymie pieniądze wypłacane europosłom „Łatwiej zapomnieć o interesach własnej ojczyzny – coś przecież musi wynagrodzić krótką pamięć i zanik patriotyzmu. A o to przecież chodzi unijnym towarzyszom”.
Spuentuję znanym powiedzeniem: „Gdy nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo, że chodzi o pieniądze”.

Ps. Szczególny „szacunek” dla wolności słowa po ukazaniu się w niemieckim „Sternie” w roku 2004 artykułu o krętactwach finansowych europosłów okazali brukselscy funkcjonariusze wymiaru sprawiedliwości. Dwa dni po ukazaniu się w/w artykułu przeszukali brukselską siedzibę gazety i prywatne mieszkanie jej korespondenta Jana Marcina Tillacka, którego przesłuchiwano pod zarzutem wręczenia pieniędzy unijnemu urzędnikowi, który w zamian miał dostarczyć dziennikarzowi stosownych informacji, zakrytych przed opinią publiczną. Natomiast same krętactwa europosłów to dla eurokratów żaden problem.

Jacek: cenzurzenie.blog.onet.pl

10 maja 2013